Przedświąteczny czas to tradycyjnie okres zwiększonego zainteresowania zakupami produktów przeznaczonych dla najmłodszych użytkowników. Ilość artykułów dostępnych na rynku stawia przed nabywcami liczne dylematy, tym trudniejsze, że kupując prezent dorośli chcą przede wszystkim sprawić dzieciom radość. O tym, czym warto się kierować, aby beztroska zabawa nie niosła ze sobą zagrożenia, opowiada Michał Bak, Kierownik Laboratorium Mechanicznego TÜV Rheinland Polska.
Mimo zwiększającej się świadomości konsumentów, wciąż możemy usłyszeć o nieszczęśliwych zdarzeniach, będących skutkiem użytkowania zabawek, które tak naprawdę - nigdy nie powinny trafić do rąk dziecka. – W przypadku produktów dedykowanych najmłodszym użytkownikom ważną rolę odgrywa wiele czynników. Prócz aspektów takich, jak wytrzymałość i trwałość, niezwykle istotny staje się także skład chemiczny – mówi Michał Bak, Kierownik Laboratorium Mechanicznego TÜV Rheinland Polska.
W listopadzie w lokalnych mediach szerokim echem odbiła się informacja o chłopczyku z Opola, który trafił do szpitala za sprawą gumowego pajacyka – prezentu od dziadka. Starszy pan postanowił zrobić prezent wnukowi i w jednym z namiotów przy centrum handlowym kupił gumową zabawkę. Kiedy dziecko podczas kąpieli wrzuciło ją do wody, rodzice zauważyli, że pajacyk jest nasączony nieprzyjemnie pachnącą substancją. Po kąpieli maluch zaczął skarżyć się na swędzenie skóry, pojawiły się pęcherze, konieczna okazała się wizyta w szpitalu.
Jak mówi Michał Bak - To tylko jeden przykład, ale w okresie przedświątecznym możemy spodziewać się nasilenia tego problemu. U dzieci często pojawia się bezpośredni kontakt danego przedmiotu ze skórą, co może wywołać reakcje alergiczne. Małe przedmioty mogą doprowadzić do zadławienia. Ostre krawędzie mogą kaleczyć. Wszystkie te zagrożenia są rozpatrywane podczas przeprowadzania badań zabawek. Bezcenna pozostaje także uwaga rodziców przy wyborze produktu, podczas którego prócz atrakcyjności powinni oni przywiązywać wielką wagę do zawartych na produkcie oznaczeń.
To właśnie oznakowania zawarte na opakowaniu powinny być ważną wskazówką podczas wyboru konkretnego produktu. Niepełne lub niejasne oznakowanie produktów jest mylące dla klienta, który często sam nie jest w stanie odpowiednio ocenić bezpieczeństwa i tym samym dostrzec ewentualnych zagrożeń. Na produkcie powinny się znaleźć wszystkie wymagane prawem informacje, m.in. znak CE, nazwa i adres producenta, nazwa zabawki oraz dodatkowe oznaczenia np. nieodpowiednie dla dzieci poniżej 36 miesięcy i inne oznakowania uzależnione od rodzaju i pochodzenia produktu. Ich brak może być ostrzeżeniem dla potencjalnego nabywcy, zwłaszcza w przypadku braku informacji o podmiocie wprowadzającym na rynek konkretny wyrób .
– Ogromne znaczenie mają również instrukcje obsługi. Po pierwsze, pozwalają one na uniknięcie możliwych zagrożeń, poprzez poprawne użytkowanie zabawki. Po drugie, pozwalają one na wykorzystanie maksimum możliwości, jakie producent przewidział dla wyrobu – tłumaczy Michał Bak.
Dodaje także, iż nie bez znaczenia jest fakt pochodzenia produktu: – Zalewa nas fala zabawek z Chin, które produkowane w ogromnych ilościach mają po prostu niskie ceny, co dla wielu osób ma decydujące znaczenie. Dokonując wyboru przy sklepowej półce warto zastanowić się, z czego wynika cena tych wyrobów. Produkcja zabawek często odbywa się w warunkach rażącego łamania zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. W okresie przedświątecznym, w którym firmy zabawkarskie generują nawet 60% swojego obrotu, tym bardziej nie zważa się na bezpieczeństwo samego wyrobu i zapewnienie odpowiednich badań i stosownych certyfikatów. Nie należy bagatelizować tych kwestii, dlatego też podejmujemy akcję uświadamiającą wagę społecznej odpowiedzialności zarówno producentów, importerów i sprzedawców, jak i konsumentów. Zabawek pochodzących z Chin nie możemy jednak z góry odrzucać, istnieje bowiem pewna grupa producentów chińskich i importerów wprowadzających na rynek UE wyroby spełniające wymagania norm przedmiotowych.
Wzrost zainteresowania certyfikacją wśród producentów i importerów zabawek, który odnotowują wyspecjalizowane jednostki badawcze wiąże się ze zmieniającymi się wymaganiami prawnymi, a także z potrzebami rynku i wzrostem świadomości konsumentów. Coraz więcej sieci handlowych wymaga od dostawców raportów z badań i certyfikatów. Taka ocena niezależnej jednostki pozwala na sprawdzenie, czy oferowany produkt spełnia wymagania norm i obowiązującego prawa.
– Osobiście radziłbym zwrócić uwagę na jakość wykonania. Ważna jest także wspomniana już pełna informacja o firmie wprowadzającej daną zabawkę na rynek oraz oznakowanie. Szczególnie warto dokładniej przyjrzeć się znakowi CE. CE to także China Export, a różnica nie jest widoczna na pierwszy rzut oka. Logo China Export od oryginalnego symbolu CE rożni się jedynie dwoma detalami: mniejszą odległością między literami i dłuższą kreseczką w literze E. – podsumowuje Michał Bak.