Rozpadające się po miesiącu noszenia buty, cieknąca nowa pralka – takie sytuacje dotykają każdego z nas i są powodem składania reklamacji. Niestety, producenci dość często nie chcą ich uwzględniać, a my nie mamy ani chęci, ani pieniędzy na długie procesowanie się w sądzie i… buty wyrzucamy, a pralkę naprawiamy na własny koszt. Lepszym wyjściem z takiej sytuacji jest skorzystanie z możliwości dochodzenia swoich praw w polubownym sądzie konsumenckim, ale jak wynika z danych Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów aż trzy czwarte Polaków w ogóle o tym nie wie…
Polubowne sądy konsumenckie działają już od szesnastu lat i rozpatrują kwestie sporne między konsumentami i przedsiębiorcami. W całej Polsce działa 31 sądów polubownych, do których w tym roku wpłynęło 2100 spraw. Z raportu Inspekcji Handlowej wynika, że sprawy, którymi się zajmują najczęściej dotyczą reklamacji, a także nierzetelnego wykonania usług.
Sprawę do sądu może wnieść konsument, przedsiębiorca, a także organizacja konsumencka. Co ważne - wszczęcie postępowania przed sądem polubownym jest bezpłatne, a termin rozpatrywania większości spraw kończących się ugodą nie przekracza 14 dni. Sąd konsumencki może rozstrzygnąć spór pod warunkiem, że zgodzą się na to obie strony czyli konsument i przedsiębiorca. Wyrok i ugoda zawarta w ten sposób mają moc wyroku sądu powszechnego.
Jak wynika z badań sądy konsumenckie mają wśród nas dobrą opinię. Zdecydowana większość – 72% Polaków – sądzi, że to dobrze świadczy o przedsiębiorcy, jeśli dobrowolnie zobowiązuje się poddać rozsądzeniu przez taki sąd. Niestety - aż 36% pozwanych nie chce skorzystać z arbitrażu. A szkoda; wyniki sondaży mówią, że ponad połowa konsumentów chętniej kupiłaby produkt lub usługę od przedsiębiorcy, który dobrowolnie zobowiązał się do polubownego załatwienia sprawy.